11 kwietnia 2013

08-11.04.2011


Mt Abu.
Ten górski kurort położony ponad 1200 m npm miał sprawić, że na chwilę odpoczniemy od upałów i intensywnego tempa pierwszych dni podróży. Nasze wyobrażenie górskiego miasteczka minęło się niestety z rzeczywistością. Temperatura powyżej 30 stopni i stojące powietrze, nie ostudziły gorących głów. Pewnie wyjechalibyśmy stąd następnego dnia gdyby nie mała przeszkoda – zatrucie pokarmowe!

fot.Agata 

Na pierwszy posiłek po przybyciu zamówiliśmy dania z dodatkiem świeżych warzyw i ten błąd przyspawał nas do hostelowego pokoju,a raczej do dziury w podłodze służącej za ubikację na kolejne trzy dni. Jedynym pocieszeniem był telewizor posiadający kablówkę z hbo. W programie głównie klasyki  kina akcji ze Stalone-m, van Dam-em i Seagal-em - hity z lat 90-tych, wszystko przerywane co 20 min. długimi reklamami. Pod sufitem głośno chodził wiatrak, zasłony ograniczały dopływ światła i gorącego powietrza. Każdy nieostrożny, zbyt szybki ruch, każdy łyk wody wymuszał wizytę za ścianą. Jedliśmy jedynie ryż, ale był ciężko przyswajalny. Podczas jednej wizyty w restauracji zacząłem tracić przytomność, źrenice się rozszerzyły, jedyne co widziałem to białe przeszywające głowę światło, na szczęście pomogła łyżka cukru i po chwili ostrość widzenia zaczęła wracać. Mimo że dalej żyliśmy czuliśmy się jak zjawy. 
Na szczęście leki na zatrucie w końcu zaczęły działać i stopniowo przywracały energię.
Ostatniego dnia przyłączyliśmy się do wycieczki autokarowej po okolicy, wjeżdżając między innymi na najwyższy szczyt Radżastanu.